Dziś podkowieński spacerek w wersji wyjazdowej. Byliśmy z wizytą u Kazimierza nad Wisłą.
(Kazimierz nad Wisłą to ten sam Kazimierz co Kochliwy Kazimierz
)
Obrazek został zmniejszony.Zaczęliśmy od sypania piachem po oczach
Obrazek został zmniejszony.Przedzierania się przez krzaczory
Obrazek został zmniejszony.i kwieciste łąki
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.w zacnej kompanii tych, którym się chciało przyjechać (w odróżnieniu od nicponiów, którym się nie chciało
)
Karmelka
Obrazek został zmniejszony.Bonita
Obrazek został zmniejszony.Bella (która w zasadzie ma na imię Beli, ale co ja zrobię, że mnie tak bardziej pasuje?
)
Obrazek został zmniejszony.I rzecz jasna Kochliwy Kazimierz
Obrazek został zmniejszony.był też kolega jamnik, który bardzo dzielnie sobie poczynał i koleżanka labradorka. Oboje pojawią się jeszcze na zdjęciach tu i ówdzie...
No i w tym zacnym gronie przeszliśmy do tego co Słoneczniki lubią najbardziej...
Obrazek został zmniejszony.czyli sprawdzenia jak się pływa w odnogach Wisły
Obrazek został zmniejszony.Beliśka trochę się czaiła
Obrazek został zmniejszony.aż wreszcie zdecydowała się na skromniutkie co nieco
Obrazek został zmniejszony.koleżanka labradorka też
Obrazek został zmniejszony.nawet Duśka zamoczyła kapok
Obrazek został zmniejszony.nie ma to jak poudawać krokodyla
Obrazek został zmniejszony.No ale brzeg to mógłby być niższy...
Obrazek został zmniejszony.Z tego co wiem to Kazimierza ani Karmelki nikt w wodzie nie widział. Dziwne mają pomysły
Może jak by musieli zasuwać po skwarze w kapoku to by uznali, że głupio śmigać tak na próżno...?
W każdym razie ja z Dusią spróbowaliśmy jeszcze pływania w wersji dżunglasto-bagiennej
Obrazek został zmniejszony.także na nieco dłuższe dystanse
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.ale ja chyba wolę normalne rzeki i jeziora
Obrazek został zmniejszony.Po kąpielach poszliśmy schnąć na zamek w Czersku. Ciekawe miejsce. Tym ciekawsze, że żeby tam wejść trzeba przejść obok kościoła. Co jest bardzo zabawne w niedzielę przed południem, gdy kościół niewielki, w środku akurat ślub, a na zewnątrz aż gęsto od gości w jasnych garniturach i kieckach z Nadarzyna (
). Aleśmy się przecisnęli. Naturalnie dzięki mojemu urokowi osobistemu (
) prowadzeni szeptami: "zobacz, zobacz jakie psy...". Jak by się spodziewali wycieczki kotów...
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.By się jakiś remoncik zrobiło, to może bym się tu nawet zgodził za kasztelana?
Obrazek został zmniejszony.Muszę nad tym pomyśleć....
Obrazek został zmniejszony.Reszta naszej bandy też się jakoś odnajdywała.
Karmelka by się mogła zgodzić za damę dworu
Obrazek został zmniejszony.Bella z rodziną za dwór
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Kazimierz za tropiciela śladów historii
Obrazek został zmniejszony.Tylko Boniśka nie mogła się zdecydować i kręciła nosem. Mówiła, że najchętniej to by bilety do tego interesu sprzedawała... to się nie nazywa przypadkiem merkantylizm?
Obrazek został zmniejszony.To co mnie zawsze wkurza w takich zamkach to różne kretyńskie "izby tortur". Tutaj takiej nie mieli, więc urządzili ad hoc. Głównym wyposażeniem były dzieci
Obrazek został zmniejszony.Na pocieszenie zeżarliśmy ciasto marchewkowe, jak sądzę, przygotowane pod osobistym nadzorem Kazimierza nad Wisłą (aka Kochliwy Kazimierz). Ale wracając to mieliśmy już mniej sił i padaliśmy z nóg.
Obrazek został zmniejszony.Jak dobrze policzyłem tośmy śmigali z pięć godzin po upale
Obrazek został zmniejszony.