My w tym miejscu też raz jeszcze dziękujemy. Jechaliśmy nie znając zupełnie nikogo. Tzn osobiście nie znając bo wiadomo, że jest fb, forum to już tak się człowiek trochę zna ale jednak nie zna

No ale zrobiłam orzechowca, żeby wkraść się w łaski i chyba się udało :)
Riko czuł się jak w gabinecie luster chyba. Zdążyłam się z kilkoma osobami przywitać i musiałam wracać po niego do auta chyba z 6 razy. Co do niego podeszły więcej niż dwa miśki to on długa do fury

No ale w końcu się oswoił no i w zasadzie wracać nie chciał

Mam nadzieję, że w październiku też nam się uda przyjechać :) Nasza córka zachwycona :) Nie przeszkadzało jej nawet, że więcej w aucie spędziliśmy czasu niż na miejscu. Riko odsypiał całą dobę z przerwami na siusiu
