Asiu, nazywa się to syndromem amstaffa (pisałam o zrywaniu więzadeł krzyżowych), ponieważ przypadłosć ta najczęściej występuje właśnie u bullowatych. Są to psy, które wybijają się z mocnych tylnych łap (skacząc do czegoś, skacząc na drzewo, do aportów) i jest to chyba najczęściej, poza alergiami wymieniana przypadłość charakterystyczna dla rasy amstaffow i im podobnych....
Nam udało się Brombkowskiego uchronić przed kontuzjami do momentu całkowitego zerwanie więzadel, bo zawsze pozwalaliśmy skakać mu z tzw. "miękkiego podłoża": w wodzie, na plaży - w Łebie, na łąkach - u nas. W innych sytuacjach staralismy sie go hamowac. Brombas mial "zdiagnozowane" ADHD nawet przez naszego weta, ktory faktycznie zawsze byl pelen podziwu dla jego zywiolowosci. Kiedys wybral sie z nami na mini-spacerek, bo przyszlismy do lecznicy z kulejacym Brombasem (wtedy wyszla ta niby osteochondroza) i jak widzial, czym i jak sie Brombas bawi, to szczeka lekko mu opadla
Ale wracajac do tematu. Syndrom amstaffa nie jest oczywiscie jednostka chorobowa, geneza nazwy wynika ze statystyki - czestotliwosc wystepowania zerwanych wiezadel w rasie pozwolila stworzyc taki termin. Co, rzecz jasna, nie oznacza, iz w innych rasach to nie wystepuje. Ponoc statystycznie rownie czesto wystepuje to u akit, ale rasa przywedrowala do nas pozniej. No i w ogole u molosow, nie tylko przy skokach, ale tez przy obciazeniu - w wyniku masy

I nie ma w tym niczyjej winy.
Stosunkowo zas rzadko (ponoc prawie wcale) wystepuje u "gigantow" typu pinczerki, pudelki, pekinczyki etc. Z reguly w wyniku tzw. pecha.
Nie umiem Ci Asiu pomoc, bo poza rozwalonymi poduchami i tymi nieszczesnymi wiezadlami nie mielismy jako tako kontuzji... Rozwalona glowa to chyba nie kontuzja
Ale staralismy sie dmuchac na zimne i byla jedna wskazowka: miekkie podloza i minimum 2 dni lzejszych spacerkow po jakims bardziej wyczerpujacym wypadzie. To chyba tyle. Zaznaczam, ze to tylko wiedza empiryczna hehe... I nie wiem do dzis, czy dobrze wyposrodkowalismy....