Bardzo dziekuję w imieniu swoim i Bodzka.Powiem egzamin to faktycznie stress niech to cholera

,niby stara baba juz jestem i nie powinnam się przejmować ale sie nie da. Najwazniejsze że z głowy- mielismy małą wpadkę a reszta poszła pieknie nawet za aport dostał maksymalną ilość punktów - co u bodzia to na prawde była cieżka praca.Moi żyją w grupie i aport polega -jego zdaniem

żeby chwycić nie dać sie dogonić reszcie spartków a co najwazniejsze nie dać sobie odebrać-wiecie jak bardzo trudno wyplenic tą zakodowaną informacje z bodzka- to graniczy z cudem

no ale sie udalo.wpadka była na samym końcu.byo polecenie na siad a nastepny w tym czasie zdawał egzamin ,ja musiałam odejsc od bodzka na sporą odłegłość nie pytajcie ile bo nie wiem z nerwów no ale sporo, bodziek siedział pieknie a w pewnej chwili na choryzoncie pojawił sie kot i wystarczylo ,mój gwiazdor popędził na złamanie karku w krzaki za kotem

sędzia najpierw zaczął sie śmiać kazał go przywołac i dopiero głucholec jeden za drugi razem jak krzyknęłam wrócił.

reszta była ok.

.Dodam ze z bostonem chodził jego brat Leoś,zdał też pięknie a tak sie jego własciciele bali.
