Jesteśmy juz PO zabiegu. Jak na razie wszystko w porządku. Były zmiany na jednym najądrzu, więc decyzja o kastracji była jak najbardziej słuszna, choć mój małż jeszcze wczoraj rano jęczał " Zobacz, on wygląda jak okaz zdrowia, nic mu nie jest, wydaje się wam, że mu krew kapie, zostawmy mu te jajka". Redzio wczoraj poszedł grzecznie spać, dziś rano wysiusiał się, interesuje się juz miską ( pustą na razie), po worku się nie liże. Wieczorem jedziemy na kontrolę i zastrzyk. Troche mnie tylko martwi, ze niespecjalnie chce pić...ale jest wesoły i zachowuje się normalnie. Najwyżej po pracy wleję mu na siłę wodę do pyska

Ogólnie- jak dobrze,że się zdecydowałam i mamy już to za sobą.