Dzięki za miłe słowa o moich panienkach.Pytacie o historię Nery.No cóż-jest jeszcze jedną ofiarą emigracji .Jej państwo wyjechali na zagraniczny kontrakt.Psa zabrać nie mogli,mimo,że był dla nich ważny-życie jest brutalne

Spotkałam ich,gdy mieli cztery dni na znalezienie domu dla psa i żadnego pomysłu.Do dziś nie wiem jak to się stało,że Nera zamieszkała z nami.Jeszcze dwa dni wcześniej zapewniałam sąsiadkę,która namawiała mnie na kolaczka,że w życiu drugiego psa nie wezmę

O przeszłości Nerusi wiem mało.Miałam nadzieję,że kontakty z byłymi właścicielami będą bardziej ożywione i będę mogła dopytać o różne sprawy,ale kontakt jakoś się urwał

Mam nadzieję,że Nercia jest z nami szczęśliwa,a przede wszystkim jest bezpieczna-jak sobie pomyślę,że mogła w tym pośpiechu trafić do jakiegoś rozmnażacza...
Pozdrawiam Ewa