
Uważamy tylko żeby czegoś do pyszczka nie złapał (zresztą mamy taki nawyk już wyrobiony przy Onku - bo ma chorą trzustkę i po każdym takim wynalazku z trawy mamy z nim niezły rock-and-roll)
Fito chętnie wsiada do windy, zaczepia sąsiadow, zwiedza okolicę - no i zaprzyjaźnia się z Wielkim Bratem Hermesem. Dzięki tym spacerom nauczył się - już!!! - że kupę tylko na trawę się robi

Kwarantanna to dla mnie nie siedzenie w domu tylko przywiązywanie większej uwagi na spacerach do tego co wącha, co chce złapać w zęby.