Hmmm no cóż, zaczyna szczekać jak się cieszy że dostanie michę albo jak mnie popędza rano w łazience na spacer, a ja akurat na tronie...

Ciekawe, że piszczy tylko w dzień....
Chciałam jeszcze przypomnieć watek z pszczołą - wtedy piszczał i ciut skomlał, a miętosił tylko zdechłą osę. Dzisiaj sytuacja wyglądała nietypowo - nagle na placu pies dostał ataku kichania ( 10x mocniej niż po lakierze do włosów

) . Akurat zbieraliśmy się do domu, i śmialiśmy się, że dostał kichawkę. W domu ( po niecałych 5u minutach od ataku) dostał ode mnie smaczka za posłuszeństwo.... 10 minut później jechaliśmy do kliniki do Gliwic - tak wygląda pies dziabnięty przez COŚ, nie skarżący się na żadne bóle :

Wyglądał naprawdę przekomicznie
W trakcie jazdy do Gliwic (ok 20 minut) ta jedna buła przelała mu się na cały kichol, wyglądał zleksza żałośnie... Na szczęście okazało się, że to nic poważnego, dostał sterydy na odczulenie

Aż mi go żal było, bo naprawdę go bolało, posikał się z bólu...

Ale dzielnie zniósł całą akcję. Może wreszcie dostanie nauczkę, że za osami,pszczołami i szerszeniami czy czym tam bzykającym jeszcze, nie biega się w celu zabawy

Aha, pani vet powiedziała, że może piszczeć po prostu z gorąca,albo na dworze jest jakiś intensywny zapach który go wabi...

No i czeka nas prześwietlenie tylnych szłapek, bo coś kuperkiem dziwnie zarzuca od paru dni
