Ania Gd napisał(a):Jakby odczytywanie zdjęć rtg i ocenianie stopnia dysplazji było takie proste, to nie byłoby zaledwie kilku uprawnionych wetów na całą Polskę, tylko każdy mógły o tym decydować.
Tak już humorystycznie dopiszę się do tego fragmentu postu Ani.
Otóż, po przywiezieniu Bena z hodowli okazało się, że rozwinęło mu się zapalenie ucha. Pojechaliśmy z nim do pobliskiej lecznicy weterynaryjnej. Weterynarz bardzo fachowo nam ucho wyleczył, ale wyraził też swoją opinię, że mu się Ben nic a nic nie podoba. Wręcz podejrzewał dysplazję. Wprawdzie wtedy nie przywiązaliśmy wagi do tych słów, ale w chwili kiedy Ben nam zaczął kuleć w niedługim czasie po tej wizycie, pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy było prześwietlenie u dra Siembiedy. Doktor zdjęcia zrobił i wsadził je do koperty, na której napisał: wolny od dysplazji biodrowej i łokciowej.
Jakiś czas temu "przy okazji" zawieźliśmy zdjęcia Siembiedy temu weterynarzowi z pobliskiej lecznicy. On rzucił na nie okiem i powiedział: "A nie mówiłem? - dysplazja!"


