To my się dostosujemy, tak jak pisałam. No to wygląda na to, że miejsce jest już z grubsza ustalone, pozostaje kwestia terminu. I tu optuję za weekendem (może za dwa tygodnie), bo my się za dnia po pracy na Tarchomin nie przebijemy samochodem.

Z ciekawostek, Luśka nie lubi wody, a z tego co pamiętam Santa i owszem.

Luśka traktuje wodę jak zło konieczne, wchodzi badając dno łapkami jak królewna, patyki rzucane głębiej olewa. Pływać potrafi bo jak delikatnie zanurzyliśmy ją w głębszej wodzie w jeziorze to śmigała jak motorówa. Tyle że najkrótszą trasą do brzegu.
Wciąż mamy nadzieję, że może jej się zmieni, mój poprzedni pies (pseudo-spaniel) świrował już na sam widok jakiejkolwiek wody.
Co nie przeszkadza jej wisieć dziobem nad wanną jak się kąpię i pchać ryj pod prysznic. Wtedy woda jej nie straszna.
Co do oczu, to przynajmniej wiadomo, że po tatusiu.

No cóż, mam nadzieję, że nie rozwinie jej się to tak, że stanie się dla niej uciążliwe. Wtedy najwyżej zastanowimy się nad zabiegiem.