Aga-2 napisał(a):Co się stało
Zabiło go to, co ukochał nad życie: woda i pływanie. W wyniku nieszczęśliwego wypadku utonął. Gruby lód pokrywał zatokę Warty, on wbiegł (nie dał się odwołac, jak nigdy) i trafił prawdopodobnie na świeżą przerębel. Marek najpierw nurkował, a potem skakał i próbował rozwalić lód dookoła, a kiedy mu się nie udało, znów nurkował.
Powtórzę się, bo już raz to pisałam dziś:
Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy wreszcie płetwonurków, którzy zgodzili się wyciągnąć Brombka z dna.
Kuriozalne jest to, że w kilku centrach płetwonurków powiedzieli nam, że po psa to nie. A przecież płacimy

Niemało. W czym człowiek jest lepszy od psa?
Jutro o 10 zaczynają. Nie wiem, jak mam się na to przyszykować. Ale mu się to należy. To nie był zwykły berneńczyk. To był pies rasy Mysiek. Wet mówi, że nie cierpiał. Wiem swoje.
Niewiele brakowało, a utopiliby się we dwóch. Marek nurkował wielokrotnie pod lodem szukając go. W zwykłych ciuchach, w zimowej kurtce, o 18. W rwącej rzece.
Takim go zapamiętam:
