To może i ja dodam garść swoich przemyśleń, po tych kilku trudnych tygodniach rozstań z naszymi najukochańszymi pod słońcem. Astor, Odys, Salma, Brombek .....
To co napiszę wynika z mojej głębokiej wiary. Nie miejsce to i czas na nawracanie, ale może komuś tak bardzo zranionemu po odejściu czterech łap łatwiej będzie zrozumieć i wytłumaczyć sobie na własny użytek.
Z Bogiem nie można walczyć. On jest i działa. Czasami brutalnie i niespodziewanie. Choć to bardzo boli i lecą łzy, chociaż nie możemy się pogodzić i setki razy pytamy " Dlaczego?", to w tym wszystkim jest ukryty plan. Może ma to być ostrzeżenie, nauka dla wszystkich a może tylko dla nas. Może tymi wydarzeniami Bóg nas uczy. Daje nam czas. Ileś miesięcy, ileś lat na wspólne bycie. Na wyjścia koło domu, na wycieczki do lasu, na pływanie w morzu, na mazurskie rejsy, czy dalekie alpejskie wyprawy. Jest czas na radość i czas na smutek. A potem mamy piękne wspomnienia, które są tak bardzo nasze. Pielęgnujemy je, i przyznajcie, czy wspomnienia nie budzą w nas uśmiechu?
Wiara pomaga. Dzięki niej udało mi się pogodzić z odejściem naszej 16 letniej Kropki. Wiara oswaja z przemijaniem.
Napisałam to dla wszystkich, którzy wątpią

Nasze psy są szczęśliwe, gdzieś tam daleko.
P.S.
Jeśli zaśmieciłam ten wątek, to proszę go gdzieś przenieść albo usunąć.