Zanim pojawią się kolejne odpowiedzi, uściślę: nie chodzi mi o jakieś wyczynowe bieganie (sam do tego nie jestem predysponowany), ale o zapewnienie psu podstawowej dawki ruchu, tak żeby się dobrze rozwijał, ale żeby też się nie forsował.
Mieszkamy w domu, w dużym mieście. Mamy niewielki ogród. Za płotem jest ulica, jeździ dużo samochodów. Pies jest po szkoleniu, ale boję się go puszczać luzem, nie wiem jakby zareagował na jakiegoś psa czy człowieka, czy by go nie gonił. Luzem więc może biegać tylko w tym małym ogrodzie. Tam też bawi się czasem ze swoimi psimi znajomymi, ale nie zna w tym umiaru i czasami zmęczy się tak, że prawie mu serce wyskoczy. Co jakiś czas jeździmi do drugiego domu, letniskowego, poza Lublinem. Tam jest większy ogród, są też pola gdzie możnaby próbować psa puścić ze smyczy. Ale jest tam zatrzęsienie kleszczy, a tych boję się strasznie, mimo że Dżoker ma zabezpieczenie, którego tak długo poszukiwaliśmy (vide wątek Problemy mojego psa w dziale Zdrowie). Jak tylko tam pojedziemy, zaraz się jakiś wampir na jego ciele znajdzie. Chciałbym więc, by Dżoker miał jakąkolwiek, aktywniejszą niż spacer, formę ruchu, ale żeby była ona dla niego bezpieczna. Stąd moje pytanie o bieganie. Spokojne, adekwatne do psiej kondycji. Spokojne, nieforsowne, w późnych godzinach dnia, gdy chłodniej. Ot tak, dla przebieżki, kilkaset metrów, jakieś przerwy...
Czy może mu to szkodzić? Czy przed takim bieganiem należy się obowiązkowo skontaktować z weterynarzem i zrobić badania stawów? Po prostu chciałbym, żeby pies zdrowo rósł, żeby miał radość z życia, a ja czuję jakbym mu ją odbierał
Zaznaczam, że pies ma cały czas towarzystwo, dobrą i czułą opiekę, częste spacery, jest naszym oczkiem w głowie. Tym wspólnym bieganiem chcę mu zapewnić i trochę radości i trochę zdrowego ruchu. Nic innego mu nie brakuje. Nie chcę mu rekompensować braku opieki czy towrzystwa, bo tego ma aż nadto.