Moja starsza już "pani" owczarek niemiecki ( z tych naprawdę starszych nie spapranych jeszcze genetycznie przez człowieka - nie zrobionych na ich potrzeby - i ich widzimisie...jak oglądam dzisiejsze owczarki te wystawowe...te idące z zadem na ziemi...te żyjące tak krótko...i w imię czego? ulepszenia rasy?poprawienia ich zdrowia???..., ech szkoda słów... ) Moja sunia ma obecnie 14 lat, nigdy nie była w ciąży ( chociaż słyszeliśmy różne opowieści dziwnej treści pod tyt. suka raz musi urodzić, bo jak nie to......nabawi się ropomacicza, raka sutek, ciąży urojonej itp).... nie była też sterylizowana....( nie widzieliśmy potrzeby obciążania organizmu zabiegami - mit czy nie mit... wydaje mi się, że kiedyś, aż tak bardzo człowiek nie grzebał w naturze zwierząt - nie próbował ich na siłe ulepszać - bardziej dla siebie niż dla ich zdrowia - i żyły one zdecydowanie dłużej ( mowa tutaj oczywiście o tych, które żyły w normalnych warunkach i były kochane przez człowieka, oraz to on decydował o świadomym rozmnażaniu....bądż pilnowaniu suczki ) Moja sunia do dziś ma się dobrze

Nigdy nie wystąpiło nietrzymanie moczu, żadnych problemów z sutkami....żeby nie było, aż tak kolorowo to wspomnę może, że w wieku 2 lat miała bardzo grożny wypadek...połamana miednica w trzech miejscach. Wtedy usłyszeliśmy pierwszy wyrok od weta ...uśpić, bo nigdy nie będzie normalnie chodziła. Bylismy uparci...sunia też ( te jej błaganie w oczach )... poszliśmy do następnego...ten stwierdził, ze moze się uda, moze będzie tylko lekko kulała...szukalismy dalej...trzeci powiedział będzie ok...ma dużą wole życia, bardzo was kocha, da radę i tak się stało

Weci czasami stawiaja złe diagnozy....nawet ci najlepsi ( pierwszy był całkiem znanym i cenionym wetem...ostatni zwykłym wiejskim, ale z tym czymś do zwierząt
Moja sunia do dziś chodzi normalnie...jedynie z racji wieku juz nie biega, ale zdąrzyła jeszcze wychować moją 2 - letnią bernusie....była jej mamką i jest towarzyszką zabaw

Myśle, że wszystko zależy od organizmu ( predyspozycji do danych chorób) tak samo zresztą jak i u człowieka i woli życia.
Wiem mogę usłyszeć, że po prostu nam się udało...trafiliśmy na dobry egzemplarz...odpowiem tak i dziękuje Bogu, że tak się stało.
pozdrawiam wszystkich milusińskich i ich kochających właścicieli