Jak urosnę to będę psem tropiącym (czyli ratującym upuszczone chrupki od zapomnienia):

No baw się ze mną, mój urok jest nieodparty:

Potwór:

Taka jestem śliczna:

Musze przyznać ze mam duży wpływ na Bossów. Np. dzięki mnie wreszcie zdecydowali jaki samochód kupią, bo sie zastanawiali czy Fabie kubić czy Berlingo, ale po obejrzeniu dokładnie mojej mamuńci, to stwierdzili, ze Berlingo bez dwóch zdań z klimatyzacją. Druga rzecz, to moje darcie pychola w transporterze dało rezultat - tylko nie ten jakiego się spodziewałam. Dzisiaj pojechaliśmy do weta, i musiałam dzielić
moją Tortuge z Kelly. Przyznam się, że siedziałam jak trusia, bo się bałam, ze Tusię jeszcze mi dokooptują i wtedy to już by było ciasno.
U weta też byłam bardzo grzeczna, choć nie wiem dokładnie czemu, bo Bossowa nie dała mi żadnych smakołyków, ale ja siedziałam jej na kolanach w poczekalni i byłam taka grzeczna i cierpliwa, ze myślałam, ze się zsiusiam z wrażenia, ale to by wtedy wszystko popsuło. U samego weta tez byłam grzeczna i wet powiedział, ze jestem super.
Aha, Boss mi wyjawił tajemnicę i powiedział mi co moje imię Daisy znaczy: w angielskim nazwa tego kwiatka jest tak naprawdę "Day's eye" czyli "Oko dnia." A czemu to jest dejzi a nie dejz-aj, to mi Bossowa próbowała wytłumaczyć i coś mówiła o Wielkim Przesunięciu Samogłosek, ale zasnęłam. W każdym razie teraz wiem, ze moje imię ma coś wspólnego z moją przyszłą praca na farmie Bossów.
Daisy.