Dzisiaj pojechalam z Daisy do Radomia i kurcze, ja chyba reklamację złoże u hodowczyni! To szczenie w ogóle nie sprawia kłopotów! Na smyczy chodzi jak mistrz obi, niczego się nie boi, ale nic nie uchodzi jej uwagi, ludzie szczerzą zęby na jej widok, maluchy piszczą z radości. A jak zrobi podaj łapę to wszyscy mdleją z wrażenia. Wzięłam ją pierwszy raz samą od czasu jak darła pychola jako maluch malusieńki, wiec się bałam, ze znowu będzie, bo jeździła do tej pory zawsze z Kelly, ale widać Kelly miała na nią zbawienny wpływ

. Daisy siedziała w klateczce cicho przez całą drogę do Radomia i do domu, chyba czuje, ze ona niedługo z niej wyrośnie

.
Więc normalnie nie mogę, bo mnie to stresuje, że ona jest taka grzeczna, ze się boję, ze jej coś się odwidzi i się pewnej nocy zamieni w potwora. Więc najlepiej, żeby ktoś przyjechał, ją zobaczył i mi powiedział, ze ona jest całkiem przeciętna

. Jeszcze taki pan zapytał czy Daisy ma rodowód i czy planuję ją kiedyś rozmnażać, bo on ma husky, a myśli o dogoterapii i kiedyś chciałby kupić sobie berna

.
Dobra to już więcej sama ze sobą nie gadam i się zmywam

.
Maja