przez Tess » 2009-09-01, 18:01
Czoperek dzisiaj znowu miał rozszerzenie żoładka. Wróciłam z pracy, pies mnie przywitał - niby normalnie. Ale widzę, że zachowuje się dziwnie. Ślini się, kreci i jest niespokojny. Sprawdzam brzuszek - a tu znowu wzdęcie i jak bęben. No to lecimy - 50 tabletek węgla ( rozdyźdanych w moździeżu i prosto do pychola łyżką), dwa espumisany, i no-spa. I masowanie brzuszka, i spacerek. Nic - nadal wzdety i wyraźnie baardzo bolesny. No to telefon do weta. wete stwierdził, że jak po 20 minutach nie zejdzie to psa w samochód i do niego. Nie zeszło. Wet przerwał obiad i nie bacząc na przerwę przyjechał. Czoper dostał zastrzyk rozkurczowy, przeciwbólowy i parę innyc rozluźniających i chwała Panu - doszedł do siebie. Ale co by było, gdybym nie wróciła? Przyczynę widzę jedną. Mnie nie było i posiłek dostał później niż zwykle ( rodzina dostała już rozpiskę z godzinami, dawkami, lekami ( do kazdego posiłku espumisan i ranigast ) do przyczepienia na lodówkę. )Żoładek był na skraju. Jeszcze chwila i by po prostu się rozpękł! Chryste jak strasznie trzeba teraz uważać!