Myślę, że dużo zależy od "wychowania"- kiedyś na spacerze Esia uciekła mi żeby przywitać się z dobermanem. Jego właścicielka na widok galopującej szwajcarki "strasznie" się zdenerwowała i spanikowała a doberman się skulił za swoja panią, ewidentnie chowając się przed Esią

Zaś innym razem siedziałam w poczekalni u weta a z gabinetu słychać było rozmowę właśnie o dobermanach. Wet je bardzo chwalił (jako rasę) za spokój, opanowanie, stabilny charakter. Jako przykład podawał, że to jedyne psy, które nie "tchórzą" w gabinecie, pozwalają sobie wszystko zrobić i są przy tym bardzo spokojne i opanowane, żadnych pisków, jęków, zabierania łapki. Reszty nie pamiętam. A po chwili z gabinetu wyszła pani ok 50-letnia z.... przecudnej urody, młodym (jakieś 3 lata) dobermanem

. Pani opiekowała się psem codziennie do południa bo właścicielka, czyli jej córka, pracowała, a sam pies jeszcze przed kilkoma miesiącami był w schronisku
