Szam napisał(a):Magda nie przesadzasz troche? Jak Ci nie pasuje umowa - nie kupujesz psa i koniec. A nie piszesz o szantazu i braku zaufania....
No i bym nie kupiła, bo moim zdaniem wystarczyłoby w umowie zobowiązanie do nie rozmnażania suki.
Poza tym takie zastrzeżenia są i tak warte funta kłaków. Możesz sobie pisać, co chcesz, w praktyce i tak tego nie wyegzekwujesz. To tak jakbyś sprzedając samochód zastrzegła w umowie, że ma być np. garażowany...

Sterylizacja ma duzo plusow
Ale i minusów...
ktos kto nie ma ochoty uzerac sie z cieczkami, ciazami urojonymi, ryzykiem ropomacicza ma prawo wystrylizowac swoja suczke.
A dla mnie to "zabawa w Boga"... Kto nam dał takie prawo? Ja nie uważam się za "pana wszelkiego stworzenia" i nie czuję się upoważniona do poprawiania natury. Zawsze można kupić samca, zamiast "przerabiac" sukę!
Moje suki niehodowlane byly sterylizowane, kotki i kocury takze, podobnie zalecam sterylizacje zwierzat niehodowlanych.
To już sprawa Twojego sumienia. Widać jesteś przekonana o słuszności takiej decyzji - a ja nie.
Czemu nikt nie przezywa tak sterylizacji kotek, zapewne ma podobne efekty...
Ja nie przeżywam, bo nie mam kotek. Poza tym, jesli kotka jest wychodząca, to sterylizacja jest mniejszym złem. Nawiasem mówiąc, nigdy nie chciałabym mieć wychodzącego kota, bo zazwyczaj krótko żyją.
Nasz weterynarz zaleca takze sterylizacje i kilku innych ktorych znam.
Jak ogromna większość weterynarzy! Tylko, czy aby na pewno całkiem obiektywnie...?
Obecnie w Polsce na studiach weterynaryjnych wbijają w głowy studentów, że sterylizacja do samo dobro, czyniąc z nich ortodoksów, z którymi nie sposób na ten temat dyskutować...

Tymczasem z krajów, gdzie była powszechnie stosowana znacznie wcześniej niż u nas, coraz częściej dochodzą doniesienia, że wcale tak nie jest. Kiedyś zapewne dotrze to i do naszych wetów, niestety, jak zwykle z dużym opóźnieniem.

Taka jest smutna prawda, że niewielu wetów się na bieżąco dokształca - większość poprzestaje na wiedzy uzykanej na studiach, potrzebują więc wielu lat praktyki, by dojść do własnych wniosków.
Za moją sukę jestem odpowiedzialna ja i tylko ja! Popełnionego błędu ani mnie, ani jej nikt nie zrekompensuje. Wolę więc być bardzo ostrożna w podejmowanoiu nieodwracalnych decyzji.