przez Majszczur » 2009-12-12, 02:59
Zróbcie wszystko, absolutnie wszystko żeby ochronić swoje psy przed tym robactwem!
Babeszja przenoszona przez kleszcze jest obrzydliwym podstępnym pierwotniakiem, ale jeszcze gorsze i niespodziewane są powikłania po babeszjozie. Mogą pojawić się nawet kilka tygodni po zażegnaniu kryzysu. Nie pisałam o tym, ale... Berta umarła przez jednego jedynego cholernego zakażonego kleszcza. Powikłaniem po zabiciu samego pierwotniaka była tzw. autoagresja fagocytalna - organizm nagle zaczął traktować jej własną krew jak ciało obce i następowała aglutynacja krwinek - tak gwałtowna, że widac było jak krew gestnieje w strzykawce podczas pobierania. Nie pomógł dodatkowy Imizol, nie pomogły jakieś końskie dawki sterydu, którego nazwy już nie pamiętam, nie pomogły transfuzje krwi (w sumie 5). Z rozpadającymi się krwinkami pies powoli ulega niedotlenieniu, pomijając upośledzenie pracy nerek i wątroby.
Nie piszę tego żeby Was przestraszyć tylko ostrzec i zdopingować do zdwojonej uwagi i bacznego obserwowania zachowania psa. Tak jak kilka osób powyżej pisało warto lekko zawyżyć dawkę kropli przy psie z gęstą sierścią (weterynarz podpowie jaka dawka maxymalna jest jeszcze bezpieczna). I nieprawdą jest, że w upał kleszcze są leniwe! Właśnie wówczas się aktywizują. Poszliśmy na ten nasz ostatni długi spacer na Pola Wilanowskie w piękny majowy ciepły dzień.... w wysoką na metr suchą trawę, w której Berta uwielbiała buszować... ubóstwiała to...
Frontline stracił swoją skuteczność (przynajmniej na szczepy kleszczy mazowieckich, w innych rejonach Polski pewnie inne preparaty są skuteczne) Spóźniam się 1 dzień (jeden !!!) z powtórzeniem dawki Advantixu, który jako jedyny wydawał się dawać jakieś zabezpieczenie. Spóźniłam się bo to była niedziela, a ja nie miałam zapasowej dodatkowej połówki fiolki tylko jedną (a dawałam zwykle półtorej). W poniedziałek zakropliłam, a we wtorek rano Berta miała już 41*C i zauważyłam żółknące śluzówki... po 20 minutach znalazła się u pani doktor... umarła po 36 dniach intensywnego leczenia...
Zawaliłam sprawę... nie mogę spać... i żyję ze świadomością, że zawiodłam najlepszego przyjaciela...
Proszę nie komentujcie tego posta tylko nie spóźnijcie się z zabezpieczeniem swoich psów ... proszę...