Luśka też zmienia sierść ... Jak widzę wszystkie paniusie razem.
Ile pies może tego na sobie mieć?
To już kolejny raz, a ja wciąż się dziwię.
I też zastanawiam się czy mi nie wyłysieje do zera hihihihi, w niektórych obszarach swego psiego sierść ma wyraźnie przerzedzoną, prawie gołą skórką panienka świeci.
Marta, powodzenia w połowie lipca. Będę trzymać kciuki i czekam na relację.
Ech, u weta to my często ostatnio bywamy.
Najpierw szczepienia, wyrobienie paszportu (bo być może Lusia będzie zwiedzać Prowansję w tym roku). W ten weekend mieliśmy jechać do znajomych i w czwartek Luśka zaczęła puchnąć. Najpierw okolice oczu - szparki jej się zrobiły, bardziej rotweillera przypominała niż buchera. Dostała jakieś sterydy, miało zacząć poprawiać się po pół godzinie, tymczasem całą noc jeździła ryjem po ziemi (spać nie mogłam, nawet jej okłady robiłam bo bałam się, że jej to na przełyk zejdzie i zacznie się dusić), rozcierając to i powodując, że rano była bardziej podobna do ... chomika (dość sporego, trzeba przyznać). Znów wizyta i kolejne leki, zaczęło jej to schodzić wreszcie, ale nie wyjechaliśmy.
Tak naprawdę nie wiadomo co było powodem takiej ostrej reakcji.
Po kilku dniach poprawiło się wyraźnie, w międzyczasie zauważyłam rankę na uchu. Aha, pomyślałam, widocznie coś ją dziabnęło no i reakcja alergiczna.
Minęły kolejne dwa dni, dziś więcej ranek na obu uszach ...
I znów weterynarz, tym razem jakiś stan zapalny, ale też nie wiadomo od czego. Nietypowy podobno, bo woskowiny nie za wiele w środku ucha tylko ranki na uszach.
Pojutrze znów wyjeżdżamy ....
Ech.
Dodam, że Luśka u weterynarza mnie wystraszyła. To jasne, że nie przepada za wizytami u weterynarza i dotykaniem przez obcych ale to co dziś wyprawiała ... Pani, na moją zresztą prośbę, założyła jej kaganiec. Po prostu nie dała dotknąć uszu, rzucała się tak, że naprawdę nie gwarantuję czy nie dziabnełaby lekarki. To jasne, że ją pewnie pobolewa i że to normalne, ale i tak byłam w szoku.