Dokładnie o to mi chodziło o czym pisze Ania - Granda pogryzła mnie pomijając ostrzeżenie (napisałam to wyraźnie powyżej) i brak ostrzeżenia mnie zaniepokoił, a nie sam fakt obrony zasobów...
Kasia, eee chyba trochę przesadziłaś

wprawdzie hodowli wieloprzedmiotowej nie mam, ale AŻ takim laikiem nie jestem

...ale rozumiem, któtki mam staż w bernach i na forum, więc ogólnie pewnie wiem niewiele w porównaniu...
... i dajmy już spokój Grandzie, bo za chwilę zrobi się z tej galerii poradnik dla właścicieli psów niezwykle agresywnych. Jak będę miała problem i nie podołam
oczywiście już wiem kogo spytać o radę 
Przy misce sucz nie warczy, w zasadzie na razie nie warczy w żadnych okolicznościach przyrody, uczę ją oddawania przedmiotów, np.: kiedy się przeciągamy szmatą czy liną i się nakręci (rzadko to ma miejsce, w trosce o stawy, żeby nie zapierała się za bardzo, ale się zdarza) mówię wówczas "puść" , kiedy puszcza - chwalę, potem "siad", siada - chwalę, potem czochranko po całym ciele z uwzględnieniem karku i jak już nie jest nakręcona oddaję przedmiot pożądania do samodzielnej zabawy. Zwykle nie jest nim już zainteresowana.
Poprawić coś w tej zabawie ???A z rzeczy ważniejszych... dobrze czułam, że jest znów niewyraźna... mamy nawrót zapalenia
Dzisiaj rano znów się pokładała, choć było rześko i przyjemnie na dworze. W domu leje bez ostrzeżenia, a potem szczeka na mnie żeby zetrzeć. Jak nie mogę zetrzeć natychmiast - szczeka dalej. Jak zetrę - kładzie się spać.
Temperatura 40,1

wet kazała chłodzić, chłodziliśmy i nic to nie dało.
Zamiast Metacamu dostała dziś Tolfinę i podwójną dawkę Synergalu. Jak do jutra się nie poprawi - zmiana antybiotyku. Jedyna pociecha, że pije dużo, sika obficie i apetyt ma za dwóch
Kurcze tak mi przykro. Wystarczająco cierpi z powodu upałów, a tu jeszcze to cholerstwo w pęcherzu
Chłodzimy się


Kura Zmokła Pospolita

Uprzedzając ewentualne uwagi... ten jałowiec nie ma jeszcze owoców, więc nie stanowi zagrożenia zatruciem. Zadbałam o to żeby nie zmoczyła brzucha i nie leżała długo na mokrym z tym swoim przeziębionym pęcherzem. Zroszona była (od góry) chłodną wodą, zanim zdążyła się rozgrzać, a nie po (żeby nie było szoku termicznego). Choć pewnie niktórzy uznają to za akt desperacji lub idiotyzm na noc podtykam jej pod dupinę kocyk, żeby nie leżała bezpośrednio na płytkach póki się nie doleczy.
A! i chociaż jest histeryczką, udaje mi się tak zrobić zastrzyk z bolesnej gestej substancji, że nawet nie jęknie, szczerze... myślałam, że będzie gorzej po tym jak włączyla syrenę w lecznicy

W zeszłym tygodniu odpuściłam wakacyjny wyjazd, w tym tygodniu też nie pojadę, bo jak? Mąż z dzieciakami jedzie sam...