przez Asia K.L. » 2010-11-15, 00:07
Jestem, udało mi się, choć na chwilkę.
Tak jak Vitka napisała guz jest dość duży (pół piłki to to, co czujemy,ale nie wiemy ile jest wgłąb ciała,jeśli tyle samo co na zewnątrz, to będzie już cała piłka)
Kaszel utrzymuje się i nie bardzo przechodzi, to nie gardło, sprawdzaliśmy. Duszności czasem są, ale na razie nie jest źle pod tym względem. Guz ją boli bo jak się dotyka to odgina się cała i kontroluje co robię, jak macam to samo miejsce po drugiej stronie, to nie kontroluje moich ruchów tak bardzo.
Benia ma jeszcze dwa guzy, ale tamte są malutkie na razie.
No cóż wiemy wszyscy, że Benia ma raka, wiemy tez że jest złośliwy.
Dziękujemy wszystkim za wsparcie, walczyć będziemy jak długo się da. Benia jest bardzo wesoła i na pewno nie spieszno jej odchodzić z tego świata. Jak do nas przyszła, widać było, że żyć jej się już nie chce, teraz wręcz przeciwnie, jest szczęśliwa i żyć pragnie
A Vitce to z wrażenia się coś pomieszało nieco, guz jest za żebrami :) a nie za łapą