przez Asia K.L. » 2010-12-01, 23:23
Dziś byliśmy w lecznicy, zrobiliśmy rtg
Niestety rokowania nie są pomyślne, Benia ma liczne przerzuty, w samych płucach ma około 10 guzów. Trzy z nich podnoszą tchawicę do góry,przez co robi się nienaturalny zachyłek, kilka innych przesunęło serce bardziej w dół.
Jak by tego było mało, kolejny guz (z tych wyczuwalnych) zaczął rosnąć.
W każdym razie tak zaatakowane płuca nie pozwalają na operację.Jest opcja zahamowania wzrostu guzów przez chemię. Wet teraz jest na etapie szukania czegoś w miarę nieszkodliwego i nie obciążającego organizmu, a jednocześnie czegoś co by pomogło. Na razie Benia dostaje leki wspomagające oddychanie.
Powiem szczerze, że gdybym nie wiedziała, to w życiu bym nie powiedziała, ze jest w tak ciężkim stanie. Benia jest bardzo radosna, wesoła.Ma taką radość w oczach.
Jak do mnie przyszła warczała nawet jak ją się głaskało po grzbiecie, a dziś wsadzałam ją na stół do rtg, a ona grzecznie nic, układaliśmy ją w odpowiedniej pozycji na boczku do zdjęcia a ona grzeczniutko leżała.
Normalnie pisze i płaczę.Jakby nie miała chęci życia, jakby była apatyczna,a ona dziarsko wybiega na podwórko, merdoli wtedy ogonem i szczeka głośno oznajmiając wszystkim, że szeryf jest w okolicy. Oj nie jest lekko...