Faktycznie zaniedbałam się trochę (gwoli usprawiedliwienia nadal mam utrudniony dostęp do internetu), ale się już poprawiam.
Sangusia jest super. Ma dni lepsze, których jest coraz więcej i gorsze, w czasie których ujawniają się jej strachy. Do domowników można powiedzieć, że się przyzwyczaiła, oprócz męża, którego nadal traktuje z dystansem - chociaż jest coraz lepiej, przynajmniej jak do niej podchodzi to już nie ucieka, a nawet czeka jak wie,że coś dostanie. Jest pilną uczennicą, nauczyła się siadać i podawać łapę, ale najszybciej uczy się złych rzeczy od Vigora

.
Ponieważ u nas zasypało i sniegu jest sporo najlepszą zabawą jest tarzanie i szaleństwo z Vigorem. Do domu wracamy z trochę innym umaszczeniem - jest więcej bieli.
Uwielbia jeździć autem i jak tylko nie zamkniemy garażu, a bagażnik samochodu jest otwarty natychmiast w nim siedzi i nie zamierza wychodzić - znalazła sobie lokum ( ma tam nawet swój kocyk aby było jej miękko i ciepło).
W czasie naszej nieobecności w domu Sanga śpi w sypialni na środku łóżka i tego nauczyła Vigora - wstyd się przyznać, ale pozwalamy im na to. Dzisiaj w nocy pierwszy raz przyszła do naszej sypialni i spała na posłaniu Viga mimo obecności wroga (męża).
W sylwestra przeżyliśmy horror już myślałam, że stracimy Sangusię. Ponieważ sunia boi się wszelkich hałasów i błysków uznaliśmy, że bezpieczniej z psami wyjść około 21.00. Niestety pech chciał, że właśnie o tej godzinie sąsiedzi postanowili już świętować sylwestra. Całe szczęście, że na spacer wyszłam z mężem, który prowadził Vigora. Sanga się tak wystraszyła i wpadła w taki amok, że nie byłam w stanie jej utrzymać ani przywołać - wyskoczyła z szelek i w nogę (biega bardzo szybko a w strachu jeszcze szybciej) na szczęście i nieszczęście w stronę domu (ale o tym później) ale przede wszystkim w stronę bardzo ruchliwej drogi (trasa Łódź - Skierniewice). Ja za nią, chyba nigdy w życie tak szybko nie biegłam, pobiłam chyba rekord olimpijski. W myślach błagałam wszystkich świętych, aby jeśli wyskoczy na trasę wstrzeliła się w lukę, gdy auta nie jadą i aby przestali strzelać.
Całe szczęście, że mam czujnego syna, który słysząc wystrzały wybiegł biedny na boso po śniegu przed dom, a sunia zatrzymała się przed bramą. Zdołałam podbiec i razem z synem wprowadziliśmy Sangę do domu. Nie powiem, że cała ta sytuacja wyprowadziła nas trochę z równowagi, ale całe szczęście wszystko skończyło się dobrze. Kochany psiaczek, z tego widać, że Sanga czuje się u nas bezpiecznie i nasz dom traktuje jak swoją przystań. Vigo wprawdzie wystrzałów się nie boi ale sytuacja też go trochę zestresowała, chciał biec za Sangą i całkiem możliwe, że by ją zatrzymał - już raz tak było, ale woleliśmy nie ryzykować.
No to na tyle stary rok pożegnaliśmy stresem, a w nowy wkraczamy z nowymi siłami, czego wszystkim życzę z całego serca - wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Zdjęć suni nie mamy nadal powodują u niej stres i trzeba robić je robić z ukrycia ale mam z grudnia. Jak tylko uda się zrobić nowe to wstawię.
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.Spacer razem z mężem więc Sanga jest na smyczy - obawiam się, że mogłaby do mnie nie przyjść. Bo generalnie na spacerach psy biegają luzem zapinane są dopiero gdy wracamy do domu.
Pozdrawiam wszystkich