marzena napisał(a):U nas co jakiś czas też mamy w domu "mysię", tylko całkiem nieoswojoną, przyniesioną z dworu przez naszą Kiziunię (...) przykrywamy słoikiem myszkę, pod spód  dajemy gazetę i "całość" wynosimy do ogródka, tam myszka wychodzi na wolność 
  
  z domu rodzinnego pamiętam podobne sceny, tylko my łapaliśmy mysie na filiżankę (filiżanka do góry dnem oparta na stojącej na sztorc 50groszówce - ciekawska mysz trąca monetę, ta się przewraca i filiżanka przykrywa mysię) potem analogicznie jak u Was, gazetka/kartonik i mysię (wraz z monetą) za płot do sąsiada. Potrafiłam tak w imię ochrony mysiego życia kursować kilkakrotnie w ciągu tygodnia, a moja śp. Babcia mruczała tylko pod nosem: "
No tak, tak, humanitaryzm 
 myszy i tak do nas wracają, a Pachleski* się bogaci"  
  
  
 *) Pachleski - sąsiad zza płota  
 Kamil napisał(a): A co się stało z tymi 5 jajkami ?  
  
  
 zapewniam, że nic się nie zmarnowało... widziałeś jak Grandzie lśni sierść?  

 ...  
  
  
  No właśnie  

 nie wiem jak dam radę przeżyć skoro po dwóch dniach ćwiczeń ledwo powłóczę nogami, leczę zakwasy i na dodatek się zasmarkałam po pachy  

 dwa dni pod rząd po dwie godziny żołnierskiej musztry w tym biegi (!) w lodowatym przenikliwym wietrze  
  Gdyby nie to, że duma mnie rozpiera bo Granda okazała się wzorową uczennicą to chyba nic by mnie nie zagoniło na kolejne ćwiczenia. 
W grupie mamy: berneńczyka, doga argentyńskiego, ON-ka, dwa cavisie, dwa mieszańce i buldożka francuskiego  
 Granda zaskoczyła mnie intensywnością skupienia uwagi na mnie  

  Jest po prostu cudna. Wpatrzona we mnie jak w świąteczną wędzonkę. Przyznam miałam pietra, że towarzystwo innych psów będzie ją rozpraszało. A tu niespodzianka - błyskawicznie przestawia się na tryb PRACA  

 Nie doceniałam mojej suczy mówiąc o niej "ciepłe kluchy"  
 To miłe, ale pani trenerka pamiętała Bertę ze szkolenia sprzed 7 lat! Najbardziej dopinguje nas jak słyszymy uwagi trenerki "noooo berneńczyk pięknie" albo "no jak ona się patrzy" albo przy wykonywaniu konkretnej komendy - "berneńczyk - formalność"  
  
 Niestety nie mam zdjęć, bo... nie ma nam kto robić  

Ale żeby nie było tak bufonowato, że my taki duet idealny, dałyśmy jeden popis. 
Stoimy w szeregu, wszystkie psy siedzą przy lewej nodze przewodnika i czekają w napięciu co nastąpi. 
I teraz wyobraźcie sobie najazd kamerą: owczarek (siedzi) pan stoi, caviś I (siedzi) pani stoi, caviś II (siedzi) pan stoi, dog (siedzi) pani stoi, berneńczyk... berneńczyk pełen luzik, leży w nieskrępowaniej pozycji ginekologicznej rozwartej kołami na boki, łeb odrzucony na bok, jęzor całkiem wypadł i leży obok psa na trawie, a sam pies śmieje się od ucha do ucha i "draaaap mnie draaaap po brzuuuusiuuuu!"  

 ...  
  
  
  
  Normalnie kocham tą durnotę do szaleństwa - od białego pędzla aż po perkaty nochal  
