Dziękujemy za kciuki.
Edziu we wtorek przeszedł 5 godzinną operację w Bohuminie u dr Novaka. Ze względu na stwierdzoną boczną laterację rzepek niezbędna była operacja polegająca pokrótce na wyprostowaniu kości udowych i dokonaniu rotacji, tak aby rzepki ustawiły się w prawidłowym miejscu. W czwartek rano odebraliśmy go z kliniki, Eduś bardzo cierpiał (każdy by cierpiał po przecięciu kości) i praktycznie był większość czasu na środkach przeciwbólowych, ponieważ nie dałoby się go nawet przenieść.
Dopiero wieczorem zaczął na nas reagować merdając ogonem gdy ktoś wracał do domu, jadł, pił (4 miski po powrocie) ale nie chciał sikać. Dopiero rano miał takie mocne parcherz i popuścił wszystko jeszcze w domu.
Od tamtej pory nei bardzo chciał pić, jakby bał się, że znowu wysika się w domu.
Wczoraj rano jak został sam w pokoju na 30 s poderwał się, żeby pójść w ślady za panem i wówczas zaczęło mu się delikatne krawienie w prawej łapie z rany, ale szybko ustało.
Dzisiaj w nocy do pierwszej w nocy nie mógł zasnąc, nie wiem czy z bólu, ale raczej nie bo był na środkach przeciwbólowych, strasznie się wiercił, to na jedną stonę, to na drugą strone, to na brzuchu i za każdym razem jak popiskiwał i zapalałam światło to ta rana mu krwawiła, ale ucisk ręką i gażą tamował krwawienie, do następnego wiercenia.
Rano z powodu krwawienia, oraz strasznie opuchniętej łapy w pakowaliśmy go w samochód i pojechaliśmy do Bohumina. Dr NOvaka nie było, ale lekarka która była wyjaśniła mi , że opuchliznę trzeba smarować maścią, żeby się wchłonęła, a krew wyciskała jeszcze spod szwów , udało się to jakoś zatamować i zmieniła opatrunki no i wróciliśmy w końcu do domu. A Eduś jak podjechalismy pod klinike to prawie sam mi z auta wyskoczył
Ze względu na trudności w wynoszeniu Edzia na pole z domu na sikanie, gdzie bynajmniej nie chciał sikać, podjeliśmy decyzję, ze Edziu spedzi czas do kontroli na działce, na kocach, pod zadaszeniem. Jak tylko przynieśliśmy go na działkę, sam się dzwignął na łapakch i powolutku poszedł w stronę krzaków gdzie się wysikał w końcu
Niestety nadal ilekroc sie przemieszcza, bo nie da sie go utrzymac caly czas w jednym miejscu, to krwawienie sie pojawia. Poza tym jednym miejscem z ktorego krwawi, to rany sa pieknie zaszyte, nawet sa juz nawet zasklepione strupkami

Mam tylko nadzieje ze to nie jest zaden powazny krwotok zewnetrzny, skoro mnie dzisiaj wypuszczono z kliniki.
Jestesmy pozytywnych mysli, ale kciuki jeszcze nam sie przydadza
