Trochę się przypomnimy, bo już miesiąc mija od ostatniego wpisu...
Niby były wakacje, ale Lady Wołowina nie leżała brzuchem do góry o nie! (choć czasami... a i owszem leżała... ale o tym potem

) tylko "bardzo ciężko" harowała na dobre imię berneńczyków pracujących
Zaniemyśl nad Jeziorem Sławno miał okazję gościć naszą młodą adeptkę sztuki pracy wodnej na obozie szkoleniowym organizowanym przez Fundację Psi Ratownicy. Grandzisława dzielnie stawiła czoła wyzwaniu i
na zawodach zamykających obóz zdobyła TRZECIE miejsce (w stawce 28 startujących psów) !
Dumnam niesłychanie
Ale trzeba zaznaczyć, że Granda ma swój niepowtarzalny styl.
Wszystko robi z angielską flegmą - powoli spokojnie ale dokładnie i skutecznie i chyba tym zyskała sobie uznanie trenerów. Nie jest rozentuzjazmowana i chaotyczna jak wiele psów mocno nakręconych na wodę. Można powiedzieć, że jej praca nie jest efektowna, ale za to efektywna. I tego będziemy się trzymać
Ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie przyznała, że w skrytości tesknię za wodnym szajbusem jakim była Berta...No to jadziem:
Holowanie surfera

Holowanie pontonu

Ratowanie Jessici Biuściastej (tonący nieprzytomny)

Ratowanie Stefana Ponurego (tonący nieprzytomny)

Skok po Pancię...

...i holowanie Pańci do brzegu (tonący przytomny)

Tu muszę przyznać ze śmiechem (i bólem serca), że na ćwiczeniach, po którymś tam z kolei powtórzeniu, Granda uznała mnie za wariatkę - skoro x razy mnie ratuje, a ja z uporem maniaka nadal chcę się utopić to... widocznie taka moja wola i trzeba mi na to pozwolić. Jakby mogła to popukałaby się w czoło, ale nie mogła, więc tylko spojrzała na mnie z politowaniem po czym spokojnie zawinęła ogon i demonstracyjnie oddaliła się pod domek, wcześniej upewniwszy się, że ktoś rozsądny zostaje nad wodą i ma na mnie baczenie

Holowanie trenera Norberta (tonący przytomny)
Przynieś kółeczko

Przynieś wiosełko

W nagrodę na brzegu trochę przeciągania z Pańcią

Team swimming na wesoło (tu akurat z Kessi od MartyD)


Czekam na swoją kolej

Test na optymalny uścisk szczęk.
Norbert włożył do rękawicy patyczki. Chwyt miał być wystarczająco pewny żeby rękawicy nie dało się wyszarpnąć, a jednocześnie na tyle delikatny żeby patyczki zostały nienaruszone.

Z pierwszym razem Granda chwyciła zbyt delikatnie (przypuszczam, że to efekt mieszkania z dziećmi - od szczeniaka była przecież uczona, że nie można mocno gryźć dłoni). Druga próba wypadła perfekcyjnie.
Na koniec Norbert testował już na swojej dłoni i chwyt Grandziora był idealny.


Radość trenera z pierwszego poprawnego chwytu (za nadgarstek)

Zdjęć i filmów jak zwykle mam zatrzęsienie... potrzebuję tylko czasu, czasu, czasu na zgranie. Mam nadzieję, że te pierwsze z brzegu póki co wystarczą.
Na obozie nie tylko się namaczaliśmy. Były ogniska, posłuszeństwo na wesoło, nocny bieg patrolowy, pływanie na "byleczym" - nasz berneński+sznaucer zespół zdobył pierwsze miejsce! Oraz inne atrakcje.
Już nie mogę się doczekać kolejnej okazji do spotkania się w podobnym składzie. Bo jak wiadomo nie ważne gdzie i jak, za to ważne z kim
