Już ze mną lepiej

. Wcale mnie nie boli, a doktor powiedział, że mogę powoli dłużej łazić

.
Dziś nawet wyżebrałem u Kudłatego małe hasanie. Ale takie skandalicznie krótkie, że nawet nie wiem czy to się liczy

.
Pozdrowienia dla Borsuka bardzo mi się przydadzą, bo mi właśnie zachorował

. Chyba, żeby się ze mną solidaryzować. Na szczęście wybrał sobie zwykłego wirusa, a nie psucie kolana.
Kudłaty jest zachwycony Borsuczą chorobą. Robi herbatę, pilnuje, żeby Borsuk brał lekarstwa, podtyka kanapki i wysłuchuje przeraźliwego pomarudzania. Ciekawe, że Borsukowi potrafi być za zimno i za ciepło w tym samym czasie. Tak samo zupa, którą Kudłaty ulepił z niemałym trudem (demolując kuchnię i wywołując niewielki pożar) - jednocześnie jest według Borsuka za gęsta i za rzadka. Kudłaty awanturował się, że Borsuk jest relatywistą. Ale Borsuk odparł, że wcale nie jest nikim takim, bo zupa jest obiektywnie niedobra...
Myślałem, że najgorszy jest chory Kudłaty, ale Borsuk też jest niezły

. Szkoda tylko, że zupełnie bezużyteczny. Siedzi niby cały dzień w domu, ale ani nie poczochra, ani na dwór nie wyjdzie. Kudłaty mówi, że Borsuk celebruje własne cierpienie. Ale mówi to bardzo cicho, zeby przypadkiem Borsuk nie usłyszał

.