Wczoraj nasi weterynarze przedstawili nam sprawę czarno na białym: Nasz Ben nigdy nie będzie zdrowym psem. Taki się urodził. Już to właściwie nam powiedzieli we Wrocławiu na początku roku, ale po prostu nie uwierzyłam. Długo nie dopuszczałam w ogóle tej myśli do siebie i próbowaliśmy walczyć.
Nie pomógł cud - rodowód, ani POWAŻNA, DOŚWIADCZONA HODOWLA. Wady są wrodzone, a nie nabyte. To, że nie przyswajał wapnia, to tylko jakiś skutek uboczny, ale prawdziwym powodem problemów jest genetyka. Bardzo mi przykro. Chyba zresztą nie muszę tego pisać. To oczywiste.
Nie oznacza to jednak, że będziemy naszego przytulaka mniej kochać! Wręcz przeciwnie. Jego się nie da nie kochać. Jak pomyślę, co wczoraj powiedział wet, że on nie będzie żył tak długo, jak inne berny, które przecież i tak żyją krótko, to łzy mi kapią na klawiaturę....
