Brożkin, to bardzo przykre, co piszesz. Sama mam chorego psa i wiem co to znaczy.
Po pierwsze: czy Bona jest obecnie w trakcie wymiany zębów? Jeśli tak, to nie przejmowałabym się wynikami poziomu wapnia. Oczywiście jak najbardziej wapń trzeba podawać, ale doustnie. Nie zgadzaj się na podawanie w zastrzykach (albo ogranicz zastrzyki do minimum), bo podawanie wapnia bezpośrednio do krwi ma skutki uboczne. W trakcie wymiany zębów zapotrzebowanie organizmu na wapń wzrasta drastycznie i w pierwszej kolejności (co jest jak najbardziej prawidłowe) wapń pobierany jest z krwi. Dlatego poziom spada. Ja bym tych schorzeń nie wiązała z żywieniem. Przy Benie cudowaliśmy, zmienialiśmy karmy co chwila, podawaliśmy wapń dożylnie. Wszystko bez skutku, a poziom wapnia sam wrócił do idelnej normy po zakończeniu procesu wymiany zębów.
Jestem skłonna do twierdzenia, że to może być sprawa genetyczna. Oczywiście dla Twojej Bony, powód choroby jest jak najbardziej obojętny, bo trzeba ją leczyć i tyle. Natomiast ta sprawa może mieć znaczenie zarówno dla hodowcy jak i przyszłych odbiorców szczeniąt z tej hodowli. Dla hodowcy, żeby na wszelkie wypadek nie kojarzył już tej samej pary. A propos, nie znalazłam na Twojej stronce informacji o rodowodzie Bony. Są podani rodzice, ale obydwoje mają ten sam przydomek. Czy oni byli spokrewnieni? (Oczywiście nie musiało być pokrewieństwa, ale pytam z ciekawości). Wymieniasz na swojej stronce imiona rodzeństwa Bony. Czy masz kontakt z ich właścicielami? Czy tylko Bona ma pecha, czy może jest jeszcze jakieś inne szczenię z tego miotu z podobnym problemem? Warto połączyć siły i działać wspólnie. Jeden drugiemu może podsunąć jakiś pomysł, lekarza, który pomógł, a jest duże prawdopodobieństwo, że rodzeństwu mogą zaszkodzić lub pomóc podobne działania, preparaty itp.
Ja byłam z Benem u dra Siembiedy i dra Bieżyńskiego - obydwaj we Wrocławiu. Już Ci o tym pisała Szam. Ben był operowany przez dra Bieżyńskiego, ale uważaj - to jest chirurg, więc jak każdy chirurg lubi ciąć

. Ja nie jestem w 100% przekonana, że Benowi była koniecznie potrzebna operacja, ale też nie mam pewności co by było gdyby jej nie przeprowadzić. Mam wrażenie, że rozsądnie podchodzisz do sprawy i nie postępujesz pochopnie. Życie z chorym psem to wielkie obciążenie psychiczne dla właściciela. Będzie Ci potrzeba dużo siły. Walcz, ale obserwuj też Bonę. Dopóki widzisz, że mimo cierpienia chce żyć i dostrzegasz radość w jej oczach - nie poddawaj się i nie wpadaj w rozpacz.
Guzki podskórne mogą być nowotworem, ale dopóki są tylko pod skórą, to nie są niebezpieczne. Pewnie jak urosną, to trzeba je będzie wyciąć. Dopilnuj, żeby próbki były zabrane do przebadania przez histopatologa. Jeśli wykluczą raka złośliwego, to już połowa sukcesu.
Jakby co, to pisz do mnie na pw, albo skontaktuj się telefonicznie, lub na maila - na stronie www. Nie jesteś sam.
Głowa do góry i powodzenia
